Samochód znowu odmówił posłuszeństwa i to dosyć spektakularnie. Po wizycie u dohtora, na którą w związku z moją niemocą zabrał go mój brat, okazało się (jak zwykle), że naprawa bynajmniej nie zamknie się w przewidywanym przeze mnie koszcie. Słowem potwierdza się powiedzenie "samochód to skarbonka". Dzięki mojemu szczęściu okazało się, że zepsuła się część, której nijak naprawić się nie da, gdyż rozszczelnienie nastąpiło przy samym ujściu rury kolektorowej, więc cała jest do wymiany.
Ciekawe ile zje ta naprawa i kiedy ją wykonam, bo plan mówi o wyjeździe na zlot rodzinny już w piątek.

Mam doła, 38,5 st. gorączki, katar, dzięki któremu ok. 3 w nocy chyba wydmuchałam resztki mózgu (przynajmniej tak to wyglądało, może ze względu na pewną zawartość krwi), dochodzi ogólne otumanienie gorączką i początki bardzo złowieszczego kaszlu, który sugeruje, że jeżeli nawet nie wydmuchałam, to wyrzygam rzeczone już resztki narządu.
Działania antybiotyków, prócz usypiającego, nie zaobserwowano.

... kocham życie ...


This entry was posted on 19:48 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. You can leave a response, or trackback from your own site.

0 komentarze: