Ależ mi się nieee chceee!


Bardzo martwa, a jednak natura.


Nic się nie chce robić. Czekam na informacje od mechanika, co potęguje grobowy nastrój. Eeeech...


Podobno można tak publikować, więc próbuję, o.


Bo po każdym dniu zapaści mam coraz lepsze samopoczucie, więc dzisiaj mam się lepiej niż przez cały ostatni tydzień.
Tym bardziej, że pani (tak, pani Romana, nie pan, imieniem mnie zmyliła co do płci swej) laryngolog oznajmiła, że abym mogła się całkiem pozbyć dolegliwości na przyszłość, musiałabym operować swoją krzywą przegrodę nosową.
Takiego wała jak się dam pokroić :-P A potem znowu jakichś nożyczek się nie doliczą.

To kiedy?

Aha - P990i doszedł! Tadamdadadadammmmmm!




Samochód znowu odmówił posłuszeństwa i to dosyć spektakularnie. Po wizycie u dohtora, na którą w związku z moją niemocą zabrał go mój brat, okazało się (jak zwykle), że naprawa bynajmniej nie zamknie się w przewidywanym przeze mnie koszcie. Słowem potwierdza się powiedzenie "samochód to skarbonka". Dzięki mojemu szczęściu okazało się, że zepsuła się część, której nijak naprawić się nie da, gdyż rozszczelnienie nastąpiło przy samym ujściu rury kolektorowej, więc cała jest do wymiany.
Ciekawe ile zje ta naprawa i kiedy ją wykonam, bo plan mówi o wyjeździe na zlot rodzinny już w piątek.

Mam doła, 38,5 st. gorączki, katar, dzięki któremu ok. 3 w nocy chyba wydmuchałam resztki mózgu (przynajmniej tak to wyglądało, może ze względu na pewną zawartość krwi), dochodzi ogólne otumanienie gorączką i początki bardzo złowieszczego kaszlu, który sugeruje, że jeżeli nawet nie wydmuchałam, to wyrzygam rzeczone już resztki narządu.
Działania antybiotyków, prócz usypiającego, nie zaobserwowano.

... kocham życie ...